Dzisiaj chciałabym poruszyć temat, który dla wielu osób wydaje się być oczywisty. Introwertyzm i ekstrawertyzm. Jeśli zapytałabym o to, jak scharakteryzowałbyś intro- i ekstrawertyka, z pewnością większość z nas udzieliłaby następującej odpowiedzi. Nie ukrywam, że bardzo stereotypowej.
Introwertycy to osoby nieśmiałe, niepewne. Nie są duszą towarzystwa, wolą pozostawać w cieniu. Często borykają się z problemami lęków i mają większą skłonność do depresji. Ekstrawertycy z kolei to dusze towarzystwa. Wiecznie roześmiani, w centrum uwagi, uwielbiają przebywać wśród ludzi. Pewni siebie, naturalni liderzy.
Brzmi znajomo?
No właśnie. Dla mnie również przez długi czas brzmiało. Uważałam siebie za naturalnego ekstrawertyka. W końcu uwielbiam wystąpienia publiczne, uczenie innych, stwarzanie harmonijnego, efektywnego środowiska pracy w moich projektach, dostarczanie wartości dla klientów i dyskusje z nimi. Jednocześnie nie mogłam zrozumieć, dlaczego czasami jestem taka zmęczona. Dlaczego często mam potrzebę po prostu pobyć sama, w ciszy, a po tłocznym spotkaniu rodzinnym następnego dnia odczuwam ogromną potrzebę naładowania akumulatorów. Zastanawiało mnie to przez stosunkowo długi czas, aż w końcu ktoś zasugerował mi, że być może jestem introwertykiem!
Mit nr 1: Introwertycy są nieśmiali i wszyscy nieśmiali ludzie to introwertycy.
Ja introwertykiem? Oburzyłam się. Ni jak miało się to do moich upodobań wymienionych powyżej. Ni jak do zamiłowania do brania odpowiedzialności za siebie i innych. Do kreowania rzeczywistości. Poza tym stereotypowa definicja introwertyka, jaką miałam wtedy w głowie (nota bene tak bardzo krzywdząca dla introwertyków!) zupełnie mi do tego nie pasowała. Zaczęłam szukać informacji na ten temat i tak natrafiłam na następującą definicję:
W introwertyzmie i ekstrawertyzmie nie chodzi o nieśmiałość i przebojowość. Istotny jest fakt, czy czerpiemy energię poprzez interakcję z ludźmi czy też tę energię oddajemy.
Pomyślałam – bardzo ciekawe. Rzeczywiście po każdym większym spotkaniu mam potrzebę odbudowania energii i rekalibracji. Bardzo cenię sobie bliskie relacje i pracę z ludźmi, ale nie potrafię spędzać z nimi 100% czasu. Podczas spotkań biznesowych i prywatnych czuję się komfortowo, jeśli w każdym momencie mam swobodę ich opuszczenia. Na wypadek, gdyby nagle okazało się, że to już dla mnie zbyt dużo, że już zbyt mocno mnie to zmęczyło.
Mit nr 2: Introwertycy nie lubią przebywać wśród ludzi
Jednocześnie uwielbiam, jak powiedzieliby Brytyjczycy, mój „me-time”. Czytanie książek, spacery, wędrówki po górach, jogę. Zyskuję wtedy energię. Nawet po stosunkowo krótkim czasie spędzonym w ten sposób mam znów siłę i ochotę dzielić się moją energią z innymi. Dawać im więcej inspiracji i siebie. Bez interakcji z nimi również byłabym bardzo nieszczęśliwa, nie chciałabym cały czas spędzać czasu w samotności. Jeśli jednak równowaga pomiędzy owym braniem i dawaniem jest zaburzona na korzyść dawania, również nie jestem najlepszą wersją siebie. Wiem również, że po dłuższym czasie mogłoby to mieć to dla mnie poważniejsze konsekwencje.
Energię każdego człowieka możemy porównać do naczynia, które napełniamy i opróżniamy. Jeśli naczynie jest puste, nie będziemy również w stanie dać czegoś od siebie innym.
Introwertycy oddają energię poprzez interakcje społeczne, ekstrawertycy ją zyskują. Uwielbiają i muszą być wśród ludzi. Na spotkaniach często zjawiają się wcześniej i zostają do późna. Czerpią z tego pokłady energii. Przykładem może być moja znajoma, dla której jako ekstrawertyczki, pandemia i odosobnienie są wyjątkowo trudne. Wcześniej obecna w biurze czerpała pokłady energii od swoich współpracowników. Teraz nie jest już o to tak łatwo. Warto więc również jako manager zwrócić uwagę na ten aspekt i zadbać o wellbeing Twoich pracowników.
Mit nr 3: Introwertycy nie są dobrymi liderami i mówcami publicznymi
Nie jest to prawdą. Wielu introwertyków bardzo lubi wystąpienia publiczne, bycie w centrum rozmowy i debaty. Posiadają również określone, zdecydowane zdanie na dany temat. Dla przykładu Bill Gates, Abraham Lincoln, Gandhi zostaliby zakwalifikowani jako introwertycy. Nie nazwałabym ich jednak nieśmiałymi. Polecam Ci również obejrzenie tego bardzo inspirującego wystąpienia TEDTalk SusanCain Power of introverts, jeśli interesuje Cię ten temat.
Mit nr 4: Introwertycy mają bardziej negatywne osobowości
Jak już powiedzieliśmy wcześniej, wielu introwertyków bardzo ceni sobie spędzanie czasu w samotności. Jest to dla nich szczególnie ważne, aby zbalansować poziom energii opartej o dawanie i branie, interakcje społeczne. Jeśli zapytałbyś ich, czy postrzegają ten swój me-time jako coś negatywnego, smutnego, z pewnością spojrzeliby na Ciebie zdziwieni. Oni przecież go uwielbiają! Realizować swoje hobby, myśleć, mieć ten swój świat. Myślę, że przyczyną, dla której uważa się, że introwertycy są bardziej negatywni, jest fakt, iż dla ekstrawertyków takie okoliczności wydają się bardzo depresyjne! Oni czerpią energię z otoczenia, potrzebują ludzi! Dlatego, jeśli mieliby dużo czasu spędzać tylko sami ze sobą, z pewnością odbiłoby się to na ich samopoczuciu. Dla tej właśnie przyczyny coś tak naturalnego dla introwertyków może wydawać się negatywne dla ekstrawertyków. Wielu introwertyków w ogóle nie kojarzy czasu, który spędzają sami, z uczuciem samotności.
Mit nr 5: Łatwo można określić, czy ktoś jest intro- czy ekstrawertykiem
Myślę, że na podstawie tego, co tutaj przeczytałeś, ten mit wyda Ci się oczywisty. Absolutnie nie jest łatwo to stwierdzić. Szczególnie, gdy patrzymy z perspektywy osoby trzeciej. Ja sama do niedawna uważałam się za 100% ekstrawertyczkę.
A jak jest u Ciebie? Zgadzasz się z powyższymi mitami? Być może sądzisz, że powinniśmy patrzeć na intro- i ekstrawertyzm pod jeszcze innym aspektem? Podziel się swoją opinią w komentarzu!