FOMO – od czego zacząć?


PO GODZINACH / sobota, 7 września, 2019

Wiele ostatnio mówi się w kontekście FOMO (ang. fear of missing out) -popularnego zjawiska polegającego na stresie i strachu wywoływanym świadomością, że będąc w jednym miejscu nieuchronnie tracimy możliwość pojawienia się w innych. Bezpowrotnie zaprzepaszczamy więc szansę uczestniczenia w tak wielu wydarzeniach, w których wzięli udział nasi dalsi i bliżsi znajomi. Co gorsza niejednokrotnie z perspektywy tego konkretnego miejsca wydarzenia te często wydają się dużo bardziej atrakcyjne niż to, w którym my uczestniczymy. Wiadomo, trawa u sąsiada jest zawsze bardziej zielona.

Mimo, że teoretycznie znamy mechanizm działania FOMO, nie oznacza to, że jesteśmy na niego odporni. Wcale nie przeszkadza to mu w degradowaniu wartości naszych własnych przeżyć. Wydarzenia, podróże, które jeszcze przed chwilą tak nas cieszyły, bledną.

Podobne zjawisko można zaobserwować w kontekście rozwoju i zdobywania nowych umiejętności. Załóżmy, że właśnie podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu nauki programowania. Zaczynamy czytać wiele artykułów- każdy z nich wydaje nam się lepszy od poprzedniego, oglądamy wiele tutoriali i vlogów na YouTubie, subskrybujemy wszystkie możliwe strony i portale, nie mając czasu na głębszą refleksję. Co gorsza, w miarę, jak poznajemy dane zagadnienie, otwierają się przed nami kolejne drzwi, odkrywamy, jak wiele jeszcze nie wiemy. Ucząc się frontendu wydaje nam się, że powinniśmy sięgnąć po Javę. Patrząc na Springa, przychodzi nam na myśl AWS. Sytuacji nie poprawiają dalsi i bliżsi znajomi działający w branży, którzy w naszych oczach rozwijają sie szybciej, dokonują trafniejszych wyborów, pracują w atrakcyjniejszych technologiach.

Dodajmy do tego nieograniczone praktycznie obecnie możliwości branżowe. Możemy żyć w Polsce, jak i za granicą. Pojechać i pracować gdziekolwiek. W dużych międzynarodowych firmach lub w start’apach, zostać freelancerami lub być częścią kilkudziesięcioosobowych zespołów. Zdecydować się na konkretny profil w IT, podczas gdy wachlarz możliwych do wybrania specjalizacji jest bardzo szeroki. Możliwości jest niemalże nieskończenie wiele. Jak wśród tego wszystkiego wybrać ścieżkę dla siebie?

Koniec końców dopada nas frustracja, gdyż nie jesteśmy w stanie uczyć się wszystkiego na raz ze wszystkim możliwych źródeł, rozwijać się we wszystkich kierunkach jednocześnie.

To, co może nam w tym pomóc, to świadome decyzje. Przeanalizowanie możliwości i decyzja, że na ten moment będę uczyć się tylko tego jednego zagadnienia w ten określony sposób. Przyjęcie tej decyzji ze wszystkimi jej konsekwencjami, również tymi dotyczącymi strat na innych frontach. Nazwanie rzeczy wprost- w tym momencie mógłbym robić tę niezliczoną ilość rzeczy, ale zdecydowałem się na tę ścieżkę, dzięki czemu zyskam to i to (i to w tym momencie jest dla mnie priorytetem), ale jednocześnie te i te aspekty nie będą moim udziałem.

Nieograniczony dostęp do wiedzy, opinii i informacji przyniósł ze sobą nierozerwalną potrzebę- potrzebę asertywności w podejściu do nauki. Lepiej przeczytać, przesłuchać mniej, ale uważniej. Dać sobie czas na przemyślenie opinii autora. Zastanowić się, jak sami możemy zacząć stosować wskazówki, o których się przed chwilą dowiedzieliśmy. Jest to sto razy lepsze niż wiele treści słuchanych mimochodem i bez koncentracji w tle. Jednak, aby móc w ten sposób działać, musimy wiedzieć, co w danym momencie jest dla nas najważniejsze, do czego dążymy. Wtedy napływający zewsząd ogrom inspiracji będzie nam pomagał, a nie rozpraszał w działaniu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.