Seniorzy w zespole – niebezpieczeństwo?!


OCZAMI MANAGERA / sobota, 29 lutego, 2020

Dzisiaj mowa będzie o seniorach. Z tym, że niekoniecznie o wiek tu chodzi, mimo że stoi to poniekąd ze sobą w korelacji. Porozmawiajmy o seniorach w kontekście bardzo doświadczonych, zaawansowanych na swojej ścieżce zawodowej osób.

Ile razy byliście świadkiem narzekania na zbyt junioralny zespół? Jest to argument pojawiający się w ustach managerów bardzo często. Jakby nie było, zespół zawsze mógłby być bardziej.. no właśnie- senioralny. Przez senioralność rozumiemy doświadczenie, gwarancję prawidłowego podejścia do rozwiązania technicznego problemu, szerszą perspektywę, ponieważ „wiele rzeczy już w życiu widziałem”. Aż wreszcie wiedzę, dzieki której możliwe jest doprowadzenie projektu do końca przy dobrej jakości i zadowoleniu klienta.

Większość świata stawia na seniorów. Stanowią niebagatelizowalną wartość dla zespołu i finalnego sukcesu projektu. Juniorzy wielu osobom kojarzą się z brakiem doświadczenia i różowymi okularami („wierzę, że wszystko się da!”). Na marginesie mało osób dostrzega, że te różowe okulary również mogą się czasami bardzo przydać. Juniorzy są szczególnie zaangażowani w pracę, chcą się uczyć i żadna technologia nie jest im straszna. Jeśli zaczynamy projekt w jakiejś mniej popularnej technologii, tym bardziej powinni stanowić część zespołu. Swoją pasją i optymizmem będą zarażać innych, a motywacji będzie przybywać!

Porzućmy jednak tę dygresję i wróćmy do seniorów. Skoro są tak rozchwytywani i niewątpliwie stanowią ogromną zaletę dla zespołu, gdzie czyha na nas owe niebezpieczeństwo? Czy w ogóle istnieje?

Oczami juniora.

Wyobraź sobie, że jesteś średnio doświadczonym lub też całkowicie początkującym programistą w zespole. Dołącza do Was Adam. Jedyne, co o nim wiesz, to że jest bardzo doświadczony i bardzo dobry. Podziwiasz go, ale jednocześnie nie chcesz, aby stwierdził, że tak naprawdę, to w porównaniu do niego, nic nie wiesz. Nie wychylasz się więc, pozwalasz, aby to on był głosem zespołu. Przy szacowaniach zadań, jeśli tylko Adam w jakikolwiek sposób wyrazi swoją opinię, natychmiast staje się ona również Twoja. Dodatkowo, jeśli Adam nie należy do osób przejmujących się zdaniem innych i atmosferą w zespole, praktycznie całkowicie się już wycofujesz. Zależy Ci przecież na tym, aby Adam miał o Tobie dobre zdanie. Jesteś dopiero na początku drogi i wciąż łudzisz się, że słynne „wiem, że nic nie wiem” stanie się kiedyś mniej wyraźne i rzeczywiście będziesz wiedział wszystko. Twoje asekuracyjne zachowanie przybiera więc jeszcze na sile.

Jako początkujący Product Owner.

Stawiasz pierwsze kroki jako Product Owner. Nie, żebyś nie miał żadnej wiedzy w tej dziedzinie. Wręcz przeciwnie. Jesteś dobrze przygotowany do nowej roli, natomiast nie masz dużego doświadczenia. Zaczynacie projekt i masz przy sobie bardzo doświadczonego Product Ownera Bartka, który zjadł już zęby na niejednym projekcie. Czujesz się bezpiecznie. Jesteś przekonany, że mając tak doświadczoną osobę w zespole unikniecie wielu problemów. Wciąż starasz się uczyć i myśleć samodzielnie, jednak w kwestii decyzji projektowych w dużej mierze polegasz na Bartku.

Minęło już kilka miesięcy od rozpoczęcia projektu, a wy w dalszym ciagu nie macie planu działania i priorytetów. Coraz bardziej czujesz, że jednak powinniście to zaplanować, skoro macie dostarczyć ten projekt w przeciągu 6-ciu miesięcy, które pozostały. Jeszcze się wahasz, czy zwrócić Bartkowi uwagę. Sądzisz, że na pewno ma jakiś plan, któego Ty po prostu, ze względu na Twój brak wiedzy, nie widzisz. Ostatecznie, kiedy mija kolejne kilka tygodni, jesteś już na tyle zdesperowany, że decydujesz się na ten krok. I jesteś w szoku. Wśród natłoku codziennych operacyjnych tematów Bartek całkowicie stracił ten priorytetowy punkt z oczu. Nie ma żadnego planu! Co dzieje się później? Łatwo to sobie wyobrazić. Ze względu na to, że przez pierwsze kilka miesięcy nie było żadnego planowania, musicie teraz ostro nadrabiać. Zespół się stresuje, a Ty wyrzucasz sobie, jak mogłeś dopuścić do takiej sytuacji?!

Konkluzja.

Takich przkładów moglibyśmy mnożyć i mnożyć. Seniorzy w zespole niewątpliwie są bardzo cenni, ale przynoszą również ze sobą dodatkowe wyzwania. Mając bardzo zróżnicowany pod względem doświadczenia zespół trudno jest sprawić, by ich stosunki były partnerskie. W naturalny sposób opinie ekspertów, czy to dotyczące szacowania zadań, rozwiązań technicznych lub nawet prozy życia są przez pozostałe osoby bardzo cenione. Nie dopuszczajmy jednak do sytuacji, gdy będą cenione aż za bardzo. Oczywiście naturalne jest, że powinniśmy korzystać z wiedzy merytorycznej ekspertów i ich doświadczenia. Jednak zbyt często zwalnia to z myślenia pozostałych członków zespołu. Powstaje zależność stanowiąca jednocześnie bardzo duże ryzyko projektowe. W momencie gdy, z różnych przyczyn, naszego specjalisty zabraknie, okazuje się, że zespół nie ma wiedzy, aby ruszyć dalej.

Podobnie obecność seniora, nawet jeśli nie zniechęca do myślenia, może powodować, że zespół zbyt mocno polega na jego opiniach. Mimo, że mniej doświadczone osoby myślą inaczej, nie chcą podważać opinii eksperta. Zapominają, że nie po to pracujemy razem, aby zdawać się tylko na zdanie jednej strony i całkowicie się dostosowywać. Zdrowa i dojrzała wymiana argumentów zawsze projektowi pomaga, nigdy szkodzi.

Dużą wartością jest już sama świadomość zjawiska, które tutaj przedstawiłam. Jako manager projektu lub Scrum Master warto obserwować relacje w zespole i rozmawiać o ogromnej wartości dla projektu, jaką stanowi różnorodność doświadczeń i perspektyw poszczególnych specjalistów. Korzystajmy z ogromu korzyści, jakie wnosi obecność seniorów w zespole jednocześnie nie uzależniając się od ich obecności. Będzie to wymagać również od nich samych dużego samozaparcia i umiejętności skutecznego delegowania. Tutaj często pojawiającym się argumentem jest stwierdzenie, że zrobienie czegoś samemu jest po prostu szybsze i prostsze. Jest to jednak równocześnie pozorne krótkoterminowe ułatwienie. Na dłuższą metę uzależnienie całego zespołu od jednej lub dwóch osób stanowi duże ryzyko. A więc Juniorzy mając na względzie dobro projektu i Wasz własny rozwój –  odwagi!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.